~~~~~~*~~~~~~
Chloe
Ciągle nie rozumiem, dlaczego nic nie pamiętam. Myłam już ubrana. Siedziałam jeszcze chwile i zobaczyłam jak Charlie zaczyna się budzić.
-Hej kochanie.- powiedział.
-Hej.- powiedziałam bez emocji.
-Stało się coś?- zapytał zaniepokojony.
-Nie, nic.- uśmiechnęłam się sztucznie. Nie chciałam mu mówić, nie chciałam go martwić.
-Widze, że coś nie tak.- powiedział. To słodke jak się tak troszczy... <3
-Naprawde nic mi nie jest.- powiedziałam.
-Skoro nie chcesz mówić to nie mów.- powiedział zrezygnowany i zaczął się ubierać.
-Ale naprawde jest okay.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-To co dzisiaj robimy?- zapytał.
-Nie wiem, a ty co chcesz robić?
-Może pójdziemy do parku?- zaproponował.
-Jasne, tylko nie mam się w co przebrać, a mieszkam dosyć daleko.- powiedziałam.
-Ale przecież ostatnio zostawiłaś u mnie jakieś ubrania.- powiedział.
-A no tak! Zapomniałam...
-Każdemu sie zdarza, a te ciuchy są u mnie w szafie.- powiedział.
-Jasne.- odpowiedziałam, wzięłam sukienke i poszłam do łazienki. Po skończeniu wyszłam, a po mnie wszedł Charlie.
Wyszłam z łazienki, a po mnie wszedł Leoś.
-To co robimy?- zapytał gdy wyszedł.
-Może pojdziemy na lody?- zaproponowałam, a on zrobił mine pedofila.- Takie do jedzenia baranie!- krzyknęłam jednocześnie się śmiejąc
-No dobra, to chodź.- powiedział i pociągnął mnie za sobą na dół.
-Mamo my wychodzimy!- krzyknęłam na cały dom i wyszliśmy. Po chwili byliśmy już koło lodziarni.
-Jakigo chesz?- zapytał.
-Hym, możeeee.... śmietankowego.- powiedziałam.
-Jasne.- powiedział i podszedł do lodziarki ( do tej pani, która sprzedaje).- Poprosze dwa śmietankowe.- powiedział Leoś.
-Dwa? A dla kogo drugi kocurku?- zapytał ta baba. Chwila co?! Ona go podrywa? Hahaha, coś jej to nie idzie! Ja jestem od niej sto razy lepsza!
-Dla mojej dziewczyny.- Leoś uśmiechnął się hamsko i odszedł, a ta baba gdy mnie zobaczyła, aż poczerwieniała ze złości.
-Słyszałaś co?- zapytał rozbawiony.
-Taa, dziki podryw!- zażartowałam, a on się zaśmiał i podał mi loda.
-Dziękuje.- powiedziałam uroczo, a on mnie pocałował.
-Masz tu coś.- powiedział.
-Gdzie?- zapytałam.
-Tu.- powiedział i mnie namiętnie pocałował.
-Mym...., słodziak.- powiedziałam słodko.
-Ja słodziak?- zapytał stanowczo.
-A widzisz tu kogoś innego?- zapytałam.
-No nie.- powiedział.
-No to ty.z powiedziałam.
-Ale ja nie jestem słodki!- oburzył się.
-Jesteś, jesteś.- zaśmiałam się.
-Nie znasz jeszcze mojej drugiej strony...- powiedział tajemniczo i poruszył śmiesznie brwiami. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili domyśliłam się... (Od aut. Jak coś to chodzi o seks :D)
-Zaczynam się ciebie bać.- powiedziałam i próbowałam udawać poważną, ale coś mi nie do końca wyszło, bo zaczęłam się śmiać jak wariatka.
-Oj kotku, jeszcze poznasz moją drugą strone.- powiedział rozbawiony.
-Wole nie.- powiedziałm.
-A ja wręcz przeciwnie.- powiedział seksownie (xD)
-Może kiedyś...- powiedziałam cicho mając nadzieje, że nie usłyszy.
-Co?- zapytał uśmiechnięty.
-Nic.- zawstydziłam się.
-Na pewno?- zapytał.
-Na pewno!- powiedzjałam podniesionym głosem.
-No dobra, tylko się nie denerwuj kotku.- powiedział, a ja się do niego uśmiechnęłam i nagle zadzwonił mój telefon.
*Rozmowa Chrissy i jej mamy*
-Hej cureczko.
-Hej.
-Jak tam.
-Fajnie, a co?
-Nie nic, tylko jest 14:00, a o 15:00 idziemy do mamy Leondre na obiad.
-Ok, to ja zaraz wracam do domu.
-To pa.
Pa.
*Koniec rozmowy*
-Co się stało?- zapytał.
-Nic, tylko musze już wracać do domu, bo przecież z mamą idziemy do was na obiad i musze sie przebrać.- powiedziałam.
-Ok, to cie odprowadze.- uśmiechnął się i poszliśmy. Po chwili byliśmy już u mnie pod domem.
-Pa kochanie.- powiedziałam.
-Ja nie chce się z tobą rozstawać.- powiedział smutny.
-Kochanie, przecież widzimy się za 40 minut, a to przecież nie długo.- powiedziałam i go pocałowałam.
-No dobrze, to pa kotku.- powiedział.
-Pa.- powiedział i poszedł do siebie, a ja weszłam do siebie do domu.
-Cześć mamo.- powiedziałam.
-Cześć cureczko.- powiedziała mama.
-Co robisz?- zapytałam.
-Narazie nic, a ty leć się przebrać bo jest już 14:45.- powiedziała mama.
-Co?! Tak późno?! Ide się przebrać!- krzyknęła i pobiegłam do siebie do pokoju. Nie wiedziała, że jest tak późno. Myślałam, że jest 14:20, ale trudno. Wparowałam do garderoby jak torpeda i wybrałam sobie zestaw. Poszłam do łazienki i zrobiłam się na bustwo:
Zeszłam na dół i była tam już moja mama.
-Idziemy?- zapytałam.
-Tak.- powiedziała mama i poszłyśmy. Mieszkamy obok siebie, więc po chwili byłyśmy pod domem chłopaka. Zapukałyśmy i otwożyła nam mama bruneta.
-Dzięń dobry.- powiedziałam.
-Dzień dobry.- powiedziała.-Cześć- zwruciła się do mojej mamy.
-Cześć- powiedziała mama i weszłyśmy do domu. W salonie siedział już Leoś.
-Dzień dobry.- powiedział do mojej mamy.
-Dzień dobry.- uśmiechnęła się mama.
-Hej kochanie.- powiedziałam mi sichutko.
-Hej kotku.- powiedział mi na ucho.- Mmmmm, mraśnie wyglądasz.- wyszeptał mi wprost do ucha, a ja się zaczerwieniłam. Chłopak chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zawołała nas mama bruneta.
-Chdzcie już!
-Już idziemy.- krzykną Leoś i poszliśmy do jadalni. Zjedliśmy i pani Victoria powiedziała:
-Leo, może zabierzesz koleżanke do siebie?
-Jasne.- powiedział i pociągnął mnie do siebie do pokoju. Od razu gdy weszliśmy chłopak przywarł mnie do ściany i zaczął namiętnie całował. Całował mnie coraz namiętniej. Wplotłam ręce w jego włosy, a jego ręce powędrowały na mój tyłek, który brunet zaczął delikatnie ściskać (od aut. Sorry musiałam to napisać :D). Oplotłam nogi wkół jego pasa, złapałam go za koszulke i przeciągnęłam go jeszcze bliżej siebie. W tej chwili poczułam jak się uśmiecha przez pocałunek. Całowaliśmy się coraz namiętniej i nagle chłopak rzucił mnie na łużko i sam się na mnie położył nadal całując. Chłopak zaczął całować mnie coraz namiętniej. Zaczął schodzić z pocałunkami na moją szyje. Zaczął błądzić po moich plecach w poszukiwaniu zapięcia od sukienki. Znalazł je i rozpiął. Chciał już ją zdejmować, ale nagle się ocknęłam.
-Leooo.- jęknęłam.
-O co chodzi?- zapytał zdziwony i jednocześnie zaniepokojony.
-Nic, tylko nasze mamy są na dole i mogą tu w każdej chwili wejść.- powiedziałam.
-Tak, przepraszam, masz racje, ale całować się możemy, nie?
-Całować tak.- uśmiechnęłam się.- Zapniesz mi sukienke?- zapytałam.
-Jasne.- powiedział. Wstaliśmy z łużka. Leoś chciał zapiąć moją sukienke, a w tej chwili do pokoju weszli nasze mamy...
-Hej kochanie.- powiedział.
-Hej.- powiedziałam bez emocji.
-Stało się coś?- zapytał zaniepokojony.
-Nie, nic.- uśmiechnęłam się sztucznie. Nie chciałam mu mówić, nie chciałam go martwić.
-Widze, że coś nie tak.- powiedział. To słodke jak się tak troszczy... <3
-Naprawde nic mi nie jest.- powiedziałam.
-Skoro nie chcesz mówić to nie mów.- powiedział zrezygnowany i zaczął się ubierać.
-Ale naprawde jest okay.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-To co dzisiaj robimy?- zapytał.
-Nie wiem, a ty co chcesz robić?
-Może pójdziemy do parku?- zaproponował.
-Jasne, tylko nie mam się w co przebrać, a mieszkam dosyć daleko.- powiedziałam.
-Ale przecież ostatnio zostawiłaś u mnie jakieś ubrania.- powiedział.
-A no tak! Zapomniałam...
-Każdemu sie zdarza, a te ciuchy są u mnie w szafie.- powiedział.
-Jasne.- odpowiedziałam, wzięłam sukienke i poszłam do łazienki. Po skończeniu wyszłam, a po mnie wszedł Charlie.
~~~~~~*~~~~~~
Chrissy
Obudziłam się wtulona w Leo. Chwila co? Jakto? Pewnie musieliśmy zasnąć, ale dziwne, że mama nas nie obudziła. A co dziwniejsze, nie wadomo czemu leżeliśmy na dywanie. Chciałam cicho wyjść z objęc chłopaka nie budząc go przy tym, ale mi się to nie udało.
-Hej kotku.- powiedział zaspany.
-Hej misiu, ja się spało u mnie na podłodze?- zaśmiałam się.
-Z tobą nawet na kaktusie byłoby wygodnie.- powiedział po czym się zaśmiałam. Wstaliśmy z podłogi i usiedliśmy u mnie na łużku i w tej chwili do pokoju weszła mama.
-Hej.- powiedziała.
-Dzień dobry.- przywitał się Leo.
-Cześć.- powiedziałam.
-Leondre dzwoniła twoja mama i jak coś to wie, że zostałeś u nas.- uśmiechnęła się mama.
-To dobrze i mama kazała pani powiedzieć, że zaprasza panią i Chrissy na obiad.- powiedział Leo.
-Tak wie, to też mówiła, noto już wam nie przeszkadzam, jakbyście czegoś chcieli to wołajcie.- powiedziała mama i wyszła.
-To co robimy?- zapytał chłopak.
-Narazie nie wiem, a twraz ide się wykąpać.- powiedziałam. Wzięłam ubrania i kierowałam się w strone łazienki.
-Kochanie...- powiedział słodkim głosikiem.
-Co chcesz?- zapytałam stanowczo.
-A co powiesz na....
-Nie ma mowy.- powiedziałam i się zaśmiałam.
-No ale.- oburzył się.
-Nie ma "ale" zarsz wracam.- zaśmiałam się i poszłam do łazienki. Umyłam się i przebrałam:
-To co robimy?- zapytał gdy wyszedł.
-Może pojdziemy na lody?- zaproponowałam, a on zrobił mine pedofila.- Takie do jedzenia baranie!- krzyknęłam jednocześnie się śmiejąc
-No dobra, to chodź.- powiedział i pociągnął mnie za sobą na dół.
-Mamo my wychodzimy!- krzyknęłam na cały dom i wyszliśmy. Po chwili byliśmy już koło lodziarni.
-Jakigo chesz?- zapytał.
-Hym, możeeee.... śmietankowego.- powiedziałam.
-Jasne.- powiedział i podszedł do lodziarki ( do tej pani, która sprzedaje).- Poprosze dwa śmietankowe.- powiedział Leoś.
-Dwa? A dla kogo drugi kocurku?- zapytał ta baba. Chwila co?! Ona go podrywa? Hahaha, coś jej to nie idzie! Ja jestem od niej sto razy lepsza!
-Dla mojej dziewczyny.- Leoś uśmiechnął się hamsko i odszedł, a ta baba gdy mnie zobaczyła, aż poczerwieniała ze złości.
-Słyszałaś co?- zapytał rozbawiony.
-Taa, dziki podryw!- zażartowałam, a on się zaśmiał i podał mi loda.
-Dziękuje.- powiedziałam uroczo, a on mnie pocałował.
-Masz tu coś.- powiedział.
-Gdzie?- zapytałam.
-Tu.- powiedział i mnie namiętnie pocałował.
-Mym...., słodziak.- powiedziałam słodko.
-Ja słodziak?- zapytał stanowczo.
-A widzisz tu kogoś innego?- zapytałam.
-No nie.- powiedział.
-No to ty.z powiedziałam.
-Ale ja nie jestem słodki!- oburzył się.
-Jesteś, jesteś.- zaśmiałam się.
-Nie znasz jeszcze mojej drugiej strony...- powiedział tajemniczo i poruszył śmiesznie brwiami. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili domyśliłam się... (Od aut. Jak coś to chodzi o seks :D)
-Zaczynam się ciebie bać.- powiedziałam i próbowałam udawać poważną, ale coś mi nie do końca wyszło, bo zaczęłam się śmiać jak wariatka.
-Oj kotku, jeszcze poznasz moją drugą strone.- powiedział rozbawiony.
-Wole nie.- powiedziałm.
-A ja wręcz przeciwnie.- powiedział seksownie (xD)
-Może kiedyś...- powiedziałam cicho mając nadzieje, że nie usłyszy.
-Co?- zapytał uśmiechnięty.
-Nic.- zawstydziłam się.
-Na pewno?- zapytał.
-Na pewno!- powiedzjałam podniesionym głosem.
-No dobra, tylko się nie denerwuj kotku.- powiedział, a ja się do niego uśmiechnęłam i nagle zadzwonił mój telefon.
*Rozmowa Chrissy i jej mamy*
-Hej cureczko.
-Hej.
-Jak tam.
-Fajnie, a co?
-Nie nic, tylko jest 14:00, a o 15:00 idziemy do mamy Leondre na obiad.
-Ok, to ja zaraz wracam do domu.
-To pa.
Pa.
*Koniec rozmowy*
-Co się stało?- zapytał.
-Nic, tylko musze już wracać do domu, bo przecież z mamą idziemy do was na obiad i musze sie przebrać.- powiedziałam.
-Ok, to cie odprowadze.- uśmiechnął się i poszliśmy. Po chwili byliśmy już u mnie pod domem.
-Pa kochanie.- powiedziałam.
-Ja nie chce się z tobą rozstawać.- powiedział smutny.
-Kochanie, przecież widzimy się za 40 minut, a to przecież nie długo.- powiedziałam i go pocałowałam.
-No dobrze, to pa kotku.- powiedział.
-Pa.- powiedział i poszedł do siebie, a ja weszłam do siebie do domu.
-Cześć mamo.- powiedziałam.
-Cześć cureczko.- powiedziała mama.
-Co robisz?- zapytałam.
-Narazie nic, a ty leć się przebrać bo jest już 14:45.- powiedziała mama.
-Co?! Tak późno?! Ide się przebrać!- krzyknęła i pobiegłam do siebie do pokoju. Nie wiedziała, że jest tak późno. Myślałam, że jest 14:20, ale trudno. Wparowałam do garderoby jak torpeda i wybrałam sobie zestaw. Poszłam do łazienki i zrobiłam się na bustwo:
Zeszłam na dół i była tam już moja mama.
-Idziemy?- zapytałam.
-Tak.- powiedziała mama i poszłyśmy. Mieszkamy obok siebie, więc po chwili byłyśmy pod domem chłopaka. Zapukałyśmy i otwożyła nam mama bruneta.
-Dzięń dobry.- powiedziałam.
-Dzień dobry.- powiedziała.-Cześć- zwruciła się do mojej mamy.
-Cześć- powiedziała mama i weszłyśmy do domu. W salonie siedział już Leoś.
-Dzień dobry.- powiedział do mojej mamy.
-Dzień dobry.- uśmiechnęła się mama.
-Hej kochanie.- powiedziałam mi sichutko.
-Hej kotku.- powiedział mi na ucho.- Mmmmm, mraśnie wyglądasz.- wyszeptał mi wprost do ucha, a ja się zaczerwieniłam. Chłopak chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zawołała nas mama bruneta.
-Chdzcie już!
-Już idziemy.- krzykną Leoś i poszliśmy do jadalni. Zjedliśmy i pani Victoria powiedziała:
-Leo, może zabierzesz koleżanke do siebie?
-Jasne.- powiedział i pociągnął mnie do siebie do pokoju. Od razu gdy weszliśmy chłopak przywarł mnie do ściany i zaczął namiętnie całował. Całował mnie coraz namiętniej. Wplotłam ręce w jego włosy, a jego ręce powędrowały na mój tyłek, który brunet zaczął delikatnie ściskać (od aut. Sorry musiałam to napisać :D). Oplotłam nogi wkół jego pasa, złapałam go za koszulke i przeciągnęłam go jeszcze bliżej siebie. W tej chwili poczułam jak się uśmiecha przez pocałunek. Całowaliśmy się coraz namiętniej i nagle chłopak rzucił mnie na łużko i sam się na mnie położył nadal całując. Chłopak zaczął całować mnie coraz namiętniej. Zaczął schodzić z pocałunkami na moją szyje. Zaczął błądzić po moich plecach w poszukiwaniu zapięcia od sukienki. Znalazł je i rozpiął. Chciał już ją zdejmować, ale nagle się ocknęłam.
-Leooo.- jęknęłam.
-O co chodzi?- zapytał zdziwony i jednocześnie zaniepokojony.
-Nic, tylko nasze mamy są na dole i mogą tu w każdej chwili wejść.- powiedziałam.
-Tak, przepraszam, masz racje, ale całować się możemy, nie?
-Całować tak.- uśmiechnęłam się.- Zapniesz mi sukienke?- zapytałam.
-Jasne.- powiedział. Wstaliśmy z łużka. Leoś chciał zapiąć moją sukienke, a w tej chwili do pokoju weszli nasze mamy...
~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~
Hello! It's me!
Jak się podoba rozdział?
Przepraszam, że tak późno, ale nie miałam czasu. Sprawdzian i tak dalej, ale już po sprawdzianie i w szkole luzy, więc postaram się dodawać rozdziały częściej.
A co do rozdziału:
Jak myślicie jak zareagują mamy naszych bohaterów?
Tego dowiecie się w następnym rozdziale!
Bay, bay <3
Ps. Bardzo przepraszam za błędy.
Mmm, rozkręca się xdd czekam na next ;*
OdpowiedzUsuń~ LG xx
Mrau, mrau Leos sie rozkręca. Ciekawe co pomyślały mamy? Rozdział zarąbisty! Czekam na next :*
OdpowiedzUsuń